W celu przypomnienia, na czym polega post dr Dąbrowskiej i w jakim celu go się stosuje – odsyłam tutaj. Udało mi się przejść przez pełne 42 dni postu! Pokrótce spróbuję podsumować ten czas.Samopoczucie i energia? Były wzloty i upadki. Ale w większości byłam raczej osłabiona, organizm nastawiony był bardziej na odpoczynek niż na szaleństwa czy treningi (o których pisze poniżej). Fakt, zdarzały się bardziej aktywne dni, poza tym moja praca również wymaga ode mnie trochę więcej aktywności. Jednakże większość czasu odczuwałam niedobór energii :)Zachcianki – obawiałam się przed postem, że moje uwielbienie do świeżych daktyli i kilku innych przysmaków (zdrowych - ale jednak mocniej odżywczych i energetycznych :) )będzie się odzywać na poście. A tu niespodzianka - poza kawą, o której do znudzenia pisałam już, nie miałam żadnych zachcianek żywieniowych! Po części na pewno było to spowodowane urozmaiconym menu, jakie miałam dzięki cateringowi z "Przełom w odżywianiu". Codziennie zadziwiało mnie, jak z tak niewielu produktów można wymyślać tak kreatywnie potrawy. I smacznie! Zdjęcia posiłków znajdziesz w codziennym dzienniczku, jaki prowadziłam na mojej stronie na Facebook'u. Codziennie dostawałam od nich 5 posiłków (2-3 surowe + reszta pieczonych/gotowanych) + zawsze jeden sok świeżowyciskany. Wiem, że to mi pomogło zarówno zaoszczędzić czas jak i przetrwać bez zachcianek – a wiem to, bo ostatni tydzień postu byłam już bez cateringu i powoli brakowało mi dawnych produktów oraz czasu, aby kreatywnie działać w kuchni.
Przez cały okres postu miałam wsparcie u p. Kasi Milczarkiewicz, która jest właścicielką cateringu - a przy okazji sama na sobie przeszła kilka postów ze świetnym efektem. Szczególnie na początku mojego postu wielokrotnie rozmowy z p. Kasią uspokajały mnie, kiedy byłam trochę jak dziecko we mgle. Ogromnie więc dziękuję!!! Dziękuję również za owocną współpracę załodze z "Przełom w odżywianiu", gorąco polecam! :)
Efekty zdrowotne:Zależało mi dość mocno na poprawie cery. Zawirowania hormonalne sprawiły, że przed postem moja cera wariowała jak nigdy dotąd, niczym u nastolatki w szczycie dojrzewania. Na poście faktycznie zaczął się zdecydowanie zmniejszać stan ostry. Nie jest jeszcze idealnie, ale zmiany które się pojawiają, są pojedyncze i łagodniejsze. Pozostałości po tamtych zmianach regenerują się powoli, ale skóra potrzebuje trochę czasu – liczę że wkrótce znikną całkowicie. Zaczęłam stosować dodatkowo mineralne kosmetyki do makijażu i używać naturalnych kosmetyków (produktów) do pielęgnacji, przez co czuje że skóra jest dużo mniej obciążona na co dzień.// Na zdjęciach kolejno w dniu 2, 21 oraz 42 na 42 dni postu. Niestety zdjęcia były robione w trzech różnych miejscach, stąd inne oświetlenie i kolor skóry (nie, to nie od marchewek, he he :) )
Warto również zwrócić uwagę na opuchnięcie twarzy. Pomijając tkankę tłuszczową, prawie codziennie budziłam się z opuchniętymi oczami (przed postem). Na tą chwilę już to nie występuje. Warto dodać, że nie miało to związku z solą, bo solę tak samo jak przed postem (solą himalajską, po spożywczej widzę lekkie opuchnięcie zawsze, ale jest to inna reakcja niż to codzienne poranne opuchnięcie przed postem).
Jeżeli chodzi o odtarczycowe problemy – sucha skóra na ciele, tłusta na cerze i skórze głowy – nie widzę większej różnicy. Również uparte małe egzemy zostały. W planach mam wykonanie badania na stan mikroflory jelit i zastosowania celowanej probiotykoterapii oraz dokończyć suplementację kilku preparatów, zobaczymy czy przyniesie to zamierzony efekt w połączeniu z odpowiednim odżywianiem.W połowie postu miałam nawrót bólu stawów międzypaliczkowych (kiedyś częściej mi towarzyszyły), które pod koniec postu się uspokoiły. Zazwyczaj było to na skutek nietolerowanych produktów, silnego stresu czy kawy. Na poście nie jadłam nic takiego, ale może to miało związek właśnie z tzw. Kryzysem ozdrowieńczym – zmniejszyła się ilość kryształków kwasu moczowego w mojej krwi o czym poniżej pisze Kasia, która wykonała mi badanie przed i po poście. Więc może takie oczyszczanie było powodem bólu w trakcie postu.Badań krwi nie robiłam przed postem i w najbliższym czasie również nie uda mi się ich zrobić – postaram się w czerwcu. Wiem, że wiele dziewczyn po poście miało poprawę w TSH sporo. Biorąc pod uwagę moje samopoczucie i spadek sił, myślę że u mnie to raczej nie zadziałało na tym polu – ale u mnie tarczycowe problemy to silna psychosmoatyka, szczególnie że dietę „czystą” mam już od dawna.Wypróżnianie – wiem że to częsty problem na poście. Wiele kobiet musi wspomagać się naturalnie – ziołami. Ja nie miałam z tym żadnego problemu. Myślę że powody były dwa. Po pierwsze moja mikroflora od kilku lat dostaje głównie (ale nie tylko) roślinny pokarm w dużych ilościach, więc nie było to dla niej nowością. Po drugie – jadłam dużo objętościowo w stosunku do wielu osób na poście. Dozwolonych produktów oczywiście. Także ten problem mnie nie dotyczył, w większości czasu nie miałam dolegliwości jelitowych w żadną ze stron, niezależnie od ilości surowizny czy kiszonek :)Treningi – zdarzały mi się raz w tygodniu, okazyjnie. Raz był to trening siłowy, raz spinning, raz 40km roweru na świeżym powietrzu, dwa-trzy razy bieganie (w tym raz 11 km na Wings for life <3 ) , kilka długich spacerów. Powiem szczerze, że im dalej w las tym mniej miałam energii. Wiem, że często na poście dziewczyny od razu mają przypływ energii i cały post ćwiczą delikatnie z wielką satysfakcją. Każdy organizm jest różny, każdy post jest inny. Wiem, że osoby które robiły już kilka postów – na każdym czuły się zupełnie inaczej. Ja mam również dość aktywną pracę – nie ćwiczę jestem ciągle w ruchu, często prezentując ćwiczenia czy przenosząc cięższe obciążenia. Poza tym sporo chodzę w ciągu dnia. Więc celowo na trening czy długi spacer nie miałam siły na poście, ale niecelowy ruch miałam jednak praktycznie codziennie.
Uczucie zimna. Nieznośne. Zaczęłam na początku kwietnia, a jak pewnie pamiętasz, momentami było mi okropnie zimno. Kwiecień plecień - bo przeplata. Trrochę zimy - trochę lata! :) Poza tym deficyt kalorii robi swoje. A ja zmarźluch zawsze byłam. Na poście było to bardzo uciążliwe, wszędzie chodziłam z termicznym kubkiem pełnym gorącej mięty i w grubym szaliku. Na szczęście ostatni tydzień postu to już majówkowe upały, więc mogłam się w końcu poogrzewać :)Pomiary ciała:Masa ciała – zaczynałam z masą ciała 66kg, w drugim dniu po poście waga pokazuje 58,3 kg. Przy diecie niskokalorycznej jest zawsze duże prawdopodobieństwo, że poza tkanką tłuszczową spalamy również trochę tkanki mięśniowej, która jest dość kosztowna energetycznie i bardziej opłaca organizmowi pozbywanie się jej. Aczkolwiek parametry analizy składu ciała pokazały, że jednak dużo więcej uciekło tkanki tłuszczowej niż mięśniowej. Jeżeli teraz nie zastosuje prawidłowego, stopniowego wychodzenia z diety - bardzo realny jest efekt jojo, gdyż utrata masy ciała jest duża w krótkim okresie. Aczkolwiek wiem, że przy odpowiednim wyjściu z postu (stopniowe zwiększanie kaloryczności i wprowadzanie produktów) - da się z powodzeniem uniknąć efektu jojo :) Wish me luck!Obwody:Brzuch (na wysokości pępka)- 9cmBiodra- 7cmRęka- 1cm, ręce mam zawsze „patykowate” :)Udo- 3cmPod biustem- 4 cmniestety, w biuście, tzn. w biustonoszu też jest mniej – taki to już urok spadku masy ciała u kobiety :(Od dłuższego czasu przybywało mi kilogramów. Trochę zdrowie a trochę po prostu jedzenie emocjonalne i stres. Pewnie przede wszystkim to drugie. Plus bardzo mało ćwiczeń, tyle co nic, bo energetycznie przez zdrowie średnio się czułam. Co więcej, kupiłam ogrodniczki w zimę, miały być fajne na lato - a tu klops! Przez biodra przestały przechodzić. Jak widzisz, po poście są już ok, z czego się bardzo cieszę! :) he he. Taki efekt uboczny mały, a cieszy. Kobieta… :) Na brzuchu mimo to dalej mam trochę tkanki tłuszczowej (nie ma oczywiście po poście takiej rekompozycji ciała, jaka by była przy diecie dopasowanej do ćwiczeń siłowych, wtedy jest wyraźniejszy spadek tkanki tłuszczowej z brzucha). Za to zależy mi, by tej tkanki tłuszczowej trochę pozostało na brzuchu, aby cykl miesiączkowy się nie zatrzymał. Wyrosłam już z potrzeby sześciopaka, wolę zdrowie :)
Skład ciała:Analizator wysokiej jakości - InBody:%tkanki tłuszczowej / masa tkanki tłuszczowej / masa tkanki mięśniowej:19,7% / 12,4 kg / 28 kg --> 2 tydzień postu15,4% / 9 kg / 27,3 kg --> ostatni dzień postuTanita wersja Athletic:%tkanki tłuszczowej /masa tkanki tłuszczowej / (brak parametru określającego tkankę tłuszczową) :21,1% /13,9 kg - pierwszy dzień postu17,3% / 10,2 kg - ostatni dzień postuJak widać - mimo, że wyniki z obu urządzeń różnią się, tendencję do spadku głównie tkanki tłuszczowej widać w obu przypadkach :) Cieszę się, że jednak nie straciłam za wiele tkanki mięśniowej, bo jednak to wiązałoby się ze znacznym obniżeniem podstawowej przemiany materii, co nie jest pożądanym efektem :)Wiek metaboliczny:Zaczynałam 22 – ostatni tydzień 12 :)Zaczęłam się też zastanawiać, czy silna ochota na używki, jak na kawę czy lampkę wina oraz brak energii – może świadczyć o kwestii problemów z pasożytami, na które kiedyś rozpoczęłam kurację. Wrócę wkrótce do kiedyś rozpoczętej kuracji i zobaczymy. Oczywiście powodów może być wiele, a ja nie spocznę, póki nie wyeliminuję wszystkich możliwych przyczyn :)Teraz czeka mnie wychodzenie z postu, które polega na stopniowym włączaniu nowych produktów i podnoszeniu kaloryczności. Zacznę na pewno od słodkich owoców (mango, banan) oraz tłuszczów (awokado, kokos). Co dalej jeżeli chodzi o kwestię żywienia – będę kierować się instynktem, zobaczymy czy będę spożywać więcej surowego czy nie, czy znajdzie się produkt odzwierzęcy czy nie. Zdrowie przede wszystkim! :) I mniej skupienia się na konkretnych ramach żywieniowych. Do kawy wrócę – wiem, że to używka. Ale na tą chwilę nie jestem gotowa, aby pozbyć się jej całkowicie. Zamierzam jedynie zadbać o jej źródło pochodzenia i jakość :)Podsumowując!Post to ciekawe doświadczenie. Dopóki robisz go prawidłowo – nie powinien on wywołać problemów ze zdrowiem – wręcz przeciwnie. (Polecam jedzenie 2-3 posiłków – a wiec robienie większych odstępów czasowych od jedzenia; poza tym picie dużej ilości wody i naparów ziołowych oraz zajęcie głowy czymś innym, niż jedzenie.) Post sprzyja wyciszeniu się, a więc to dobry moment na rozwój osobisty, wypróbowanie medytacji, jogi, zwiększania świadomości duchowej.Psychosmatyczne podłoże większości chorób nie powinno być spychane pod dywan. Czy powtórzę post? Myślę, że kiedyś tak. Z większą świadomością i większym zwolnieniem od codziennych obowiązków :) Post zdecydowanie przyniesie wiele dobrego wszystkim, którzy obecnie stosują tracydyjną dietę, nie stroniąc od produktów przetworzonych, jak słodycze, nabiał, wyroby piekarnicze itp. Ja od kilku lat jem głównie roślinnie, dwa razy byłam już na diecie surowej, gdzie jadłam głównie surowe owoce (słodkie) i warzywa, a produkty przetworzone spożywam na prawdę od święta - więc dla mojego organizmu jedynym szokiem był spadek ilości dostępnej energii, a więc kcal. Jeżeli chcesz spróbować postu, przeczytaj najpierw czy Twoje dolegliwości zdrowotne są wskazaniem czy przeciwwskazaniem – w tym celu zachęcam Cię do zajrzenia do książki dr Dąbrowskiej – przeczytasz ją w pół godziny :) - a bez tej lektury nie jesteś w stanie przeprowadzić postu prawidłowo. Poza tym poszukaj grup wsparcia, są takie na Fb – rozmowa z jedną z osób doświadczonych być może ustrzeże Cię przed potencjalnymi błędami postu. [Dziewczyny, które tam są - często przeszły już kilka postów - z oszałamiającycmi efektami! - jak zanikanie mięśniaków macicy, torbieli na jajnikach, poprawa cery i skóry, poprawa oczywiście parametrów metabolicznych – jak chociażby pozbycie się nadciśnienia, ct.2, insulinooporności itp.:) ] Nie rzucaj się na głęboką wodę, zależnie od tego jaką obecnie prowadzisz dietę – być może przejście na zasady zdrowego odżywania już wiele u Ciebie zmieni i nie potrzebujesz na tą chwilę postu. Pamiętaj, że w każdym przypadku najbezpieczniej zgłosić się do specjalisty (może to być odpowiednio wykwalifikowany dietetyk) i przedyskutować z nim chęć podjęcia postu. Nie bagatelizuj tego - w końcu stawką jest Twoje zdrowie! :)Życzę Ci rozsądnego podejmowania decyzji i pełnej świadomości w wyborach :) I dziękuję, że jesteś ze mną.
Daria